Praktyka zastępowania części stałych Mszy świętej pieśniami (kolędami)

Ks. ADAM KOZAK

Gliwice 2014

 

Praktyka zastępowania części stałych Mszy świętej pieśniami (kolędami).

 

          Już ponad 50 lat minęło od momentu, kiedy II Sobór Watykański opublikował swój pierwszy dokument, jakim była Konstytucja o Liturgii Świętej (04.12.1963). Jej główną ideę stanowiła odnowa i rozwój liturgii tak, aby w sposób najdoskonalszy była ona oddaniem chwały Bogu oraz źródłem uświęcenia Ludu Bożego[1]. W procesie odnowy liturgii istotną rolę odgrywają duszpasterze, którzy winni być przeniknięci jej duchem i mocą, aby żyli życiem liturgii i dzielili je z wiernymi powierzonymi ich pieczy[2]. Kapłan jest szafarzem Bożych misteriów, a nie ich właścicielem, dlatego na nim spoczywa szczególny obowiązek wierności przepisom liturgicznym oraz liturgicznego formowania wiernych. Tylko wtedy będzie widoczna rzeczywista natura Kościoła, który przez Ducha Świętego jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Fałszerzem natomiast były ten, „kto by w imieniu Kościoła sprawował kult Boży wbrew sposobowi ustanowionemu powagą Bożą przez Kościół i uświęconemu zwyczajem”[3].

To przypomnienie staje się niezbędne w kontekście szerzącej się powszechnie w epoce posoborowej nagannej praktyki tzw. twórczości liturgicznej i przekonania, że wszelkie normy można zmieniać, zgodnie z subiektywną tzw. roztropnością duszpasterską. Dobitnie mówi o tym instrukcja Redemtionis Sacramentum: „Wszyscy wierni mają prawo do prawdziwej liturgii, a w sposób szczególny do celebracji Mszy świętej, która winna być taka, jaką chciał i ustanowił Kościół, tak jak określają przepisy w księgach liturgicznych oraz w innych normach i aktach prawnych. Podobnie lud katolicki ma prawo, aby Ofiara Mszy świętej była celebrowana w sposób niezmieniony, zgodny z całym nauczaniem Magisterium Kościoła. Wspólnota katolicka ma wreszcie prawo do celebracji dla niej Ofiary Mszy świętej w taki sposób, aby prawdziwie ukazywała sakrament jedności, czyli z wykluczeniem uchybień (…)[4].

Odnosi się to także do praktyki zastępowania kolędami w okresie Narodzenia Pańskiego niektórych części stałych Mszy świętej. W tej kwestii istnieją przecież jasne, szczegółowe normy i postanowienia Kościoła, którym należy się podporządkować oraz wprowadzić w nie i wyjaśnić ich znaczenie wiernym. W kontekście zbliżającego się okresu Narodzenia Pańskiego warto je sobie przypomnieć.

Praktyka śpiewania pieśni w miejsce tzw. części stałych Mszy świętej (Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei) jest pozostałością potrydenckiego, ludowego zwyczaju wypełniania śpiewem liturgii, którą kapłan celebrował przy ołtarzu w języku łacińskim, niejako „obok” wiernych. Pragnienie wiernych włączenia się w modlitwę liturgiczną spowodowało, że w momentach, kiedy kapłan odmawiał po cichu teksty części stałych, lud (w przypadku, gdy nie było scholi wykonującej chorał gregoriański) śpiewał pobożne, specjalnie skomponowane pieśni, z których wiele jest jeszcze dzisiaj znanych w parafiach, jako tzw. pieśni mszalne. Szczególne znaczenie kolęd wykonywanych w tych momentach liturgii do Vaticanum II, związane jest niezwykłym bogactwem i emocjonalnym ładunkiem treści i melodyki pieśni bożonarodzeniowych, rozwijających się w języku polskim od XV wieku, bodaj najbujniej w całej Europie. Stąd pozostało, skądinąd słuszne, pragnienie wiernych, aby „pośpiewać sobie” kolędy podczas Mszy świętej. I temu pragnieniu – zdaniem niektórych – nie czynią wystarczająco zadość kolędy, wykonywane podczas wszystkich zmiennych części Mszy świętej, dlatego „wciska” się je również w niezmienne, stałe momenty liturgii, wypaczając i banalizując w ten sposób ofiarę Jezusa Chrystusa ponawianą na ołtarzu. Tymczasem zdecydowanie mniejszy akcent kładzie się np. na organizowanie różnych nabożeństw kolędowych, podczas których można by się „naśpiewać” kolęd do woli.

Aktualne (posoborowe) prawodawstwo muzyczno-liturgiczne jednomyślnie zakazuje zastępowania części stałych Mszy świętej innymi śpiewami. Dokumenty Kościoła precyzują ten przepis w następujący sposób:

  • Konstytucja o Liturgii Świętej: „Należy dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać także w języku łacińskim stałe części Mszy Świętej dla nich przeznaczone”[5];
  • Musicam Sacram: „części stałe Mszy świętej (…) może śpiewać zespół (…), jednakże ludu od śpiewu całkowicie wykluczać nie wolno. (…) należy jednak pamiętać: że Credo – ponieważ jest wyznaniem wiary – niech śpiewają wszyscy wspólnie, lub przynajmniej w taki sposób, by cały lud miał w śpiewie stosowny udział, Sanctus – jako aklamacja kończąca prefację – wypada, by było odśpiewane przez wszystek lud razem z kapłanem, Agnus Dei można powtarzać tyle razy, ile zachodzi potrzeba, zwłaszcza we Mszy koncelebrowanej, w czasie łamania Hostii. Zaleca się, by lud brał udział w tym śpiewie, przynajmniej przez wezwanie końcowe”[6]. Instrukcja zachęca do wspólnotowego wykonywania części stałych, natomiast w miejsce części zmiennych można stosować odpowiednie śpiewy, zatwierdzone przez kompetentne władze[7];
  • Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II (08.02.1979): „Śpiewu stałych części Mszy św. a także psalmu responsoryjnego i śpiewu przed Ewangelią, które stanowią integralną cześć liturgii słowa, nie wolno zastępować pieśniami nawet mającymi Imprimatur władzy kościelnej[8];
  • Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego (2002): „Chwała na wysokości to starochrześcijański i czcigodny hymn, w którym Kościół zgromadzony w Duchu Świętym uwielbia oraz błaga Boga Ojca i Baranka. Hymnu tego nie można zastępować innym tekstem[9].

I właśnie w przypadku hymnu Gloria dochodzi do najczęstszych nadużyć w okresie Narodzenia Pańskiego. Śpiew tego hymnu nie jest jednak w żaden sposób dodatkiem do liturgii, jest jego częścią integralną. Co więcej, jest samodzielną czynnością liturgiczną – stanowi samodzielny obrzęd, akt liturgiczny, który nie jest nigdy formułą towarzyszącą innemu obrzędowi[10]. Jego tekst bezpośrednio nawiązuje do wydarzeń betlejemskiej nocy, w której aniołowie objawiają nowinę o narodzeniu Zbawiciela pasterzom[11]. Stąd hymn ten wszedł do liturgii uroczystości Narodzenia Pańskiego już w II w., na polecenia papieża Telesfora (128-139). Ale nie ogranicza się tylko do przywołania tego faktu, lecz jest prostym, ale szczerym i żarliwym wołaniem do Boga, Jego uwielbieniem i prośbą o zmiłowanie. Część pierwsza wychwala Boga i pokazuje, że człowiek jest winien Mu pełne uwielbienie. Dalej następuje błaganie o miłosierdzie, które jest rozwinięciem wykonywanego wcześniej Kyrie eleison. Na końcu znów powraca motyw uwielbienia trynitarnego, które stanowi swoistą doksologię.[12]

Nielogicznością i głupotą wydaje się zatem zastępowanie tego starożytnego i czcigodnego hymnu innym tekstem, i to jeszcze podczas uroczystości Narodzenia Pańskiego. Raczej należałoby zwrócić uwagę na bardziej wyjątkowe, piękniejsze wykonanie go w tym czasie po to, by w tę uroczystość wybrzmiał szczególnie podniośle po adwentowej przerwie. Stąd zwłaszcza podczas Pasterki można po intonacji hymnu wprowadzić uroczysty wstęp organowy lub instrumentalny (najlepiej w stylu polifonii renesansowej), tekst można śpiewać naprzemiennie z wielogłosowym opracowaniem chóru, a podczas całości śpiewu bić we wszystkie dzwony. Oczywiście zaleca się zastosowanie bardziej uroczystej melodii, podkreślającej szczególną doniosłość tego śpiewu.

Podobnie rzecz się ma z wyznaniem wiary. To właśnie w uroczystość Narodzenia Pańskiego, podczas wyznania wiary, wszyscy powinni uklęknąć na słowa: „I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”. I okazuje się wówczas, że ten piękny i wyraźny gest liturgiczny jest w ogóle pominięty, gdy w miejsce Credo śpiewa się przypadkowo dobraną kolędę.

Wszyscy odpowiedzialni za dopuszczanie w liturgii w miejsce niezmiennych części stałych innych śpiewów (duszpasterze, organiści, kierownicy zespołów) muszą mieć świadomość ciężkiego postępowania wbrew prawu. Taka postawa zaciemnia, zniekształca i banalizuje liturgię. Nie ma takich „racji duszpasterskich” lub argumentów zwyczajowych, które uzasadniały by powyższe postępowanie, dlatego należy niezwłocznie zrezygnować z tej praktyki. Wierni natomiast, odpowiednio wprowadzeni i pouczeni przez kapłana o znaczeniu stałych części liturgii, zwłaszcza hymnu Gloria, nie będą oponować przed ich doniosłym, bardziej uroczystym wykonaniem, nawet jeśli „zawsze było inaczej”. Należy ich tylko odpowiednio, spokojnie i zrozumiale do tego przygotować, a w szerszej perspektywie nieustannie dbać o solidną i pogłębioną formację liturgiczną. Bowiem, jak mówił papież Benedykt XVI, w sprawowaniu liturgii decyduje się przyszłość wiary i Kościoła.

[1] Por. KL 2, 10.

[2] Por. KL 14, 18.

[3] Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologica, II-II, q .93, a. 1.

[4] Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Instrukcja Redemptionis Sacramentum (25.03.2004), nr 12.

[5] KL 54.

[6] Święta Kongregacja Obrzędów, Musicam sacram. Instrukcja o muzyce w świętej liturgii, 05.03.1967, nr 34.

[7] Por. MS 32-33.

[8] Nr 13.

[9] OWMR 53. O pozostałych częściach Ordinarium missae OWMR mówi w punktach: 68, 79b, 83.

[10] Zob. OWMR 37.

[11] Por. Łk 2, 13-14.

[12] Por. W. Głowa, Eucharystia. Msza święta i kult tajemnicy eucharystycznej poza Mszą świętą, Przemyśl 1997, s.157.